Tworzenie
czegokolwiek może powodować prokrastynację jeśli nie ma skupienia
bezpośrednio na samym akcie tworzenia, a raczej na tym co będzie
wynikiem takiego tworzenia.
Swobodna
twórczość nie posiada cech przymusu, tak samo jak swobodne opowiadanie,
kiedy jesteśmy mocno zainteresowani i zaangażowani w to o czym mówimy,
nie powoduje wysiłku.
Jest
to tak naprawdę luźny akt bycia, wykazywania jakimi emocjami w danej
chwili jesteśmy, co nas zajmuje, kim jesteśmy tu i teraz w danej chwili,
bez żadnych ograniczeń. Jest to zadanie przyjemne o tyle, O ILE nie
skupiamy się na tym czy to co jest wynikiem swobodnego przepływu naszych
procesów twórczych zostanie ocenione pozytywnie lub negatywnie, pozwoli
nam stać się kimś lepszym w naszych oczach, czy też w oczach otoczenia.
W
efekcie, istotne jest nie to przy użyciu jakich narzędzi tworzymy (o
tyle o ile nie są one ograniczające) tylko kim jesteśmy lub też kim
pozwalamy sobie być, czy też znowu na ile pozwalamy sobie na bycie sobą,
tj. na całkowitą ekspresję naszych wewnętrznych stanów emocjonalnych,
intelektualnych, duchowych, jakkolwiek tego nie nazwać.
Po
drugiej zaś stronie stoi zawsze odbiorca, który jest w pełni
odpowiedzialny za to jak odbierze przekaz i jak go zinterpretuje, co
wynika z jego mapy rzeczywistości i tego co dane obrazy, słowa czy
dźwięki oznaczają dla niego.
Należy
pamiętać, że język w swojej naturze jest niedoskonały i ograniczający,
co oznacza, że może zostać opacznie zrozumiany lub ze względu na naturę
swoich ograniczeń nie przekaże w pełni zamysłu autora.