Wednesday, 23 August 2017

Wiara

PODZIAŁ I SKALA POMIARU

Czym jest społeczeństwo, ludzkość? Jest strukturą stworzoną przez jednostki. Wewnątrz tej struktury zwanej ludzkością, która w swoim rozmiarze jest potężna (mam tu na myśli ilość jednostek wewnątrz niej), narodziły się podziały. Podziały na granice możemy porównać do rozróżnień jakie można by poczynić patrząc na drzewo i nazywać różnymi pojęciami jego poszczególne gałęzie. Jedną gałęzią stanie się np. Polska, drugą Niemcy, trzecią Rosja, itd.

Tylko po co mielibyśmy tworzyć nazwy dla poszczególnych gałęzi drzewa? Przecież to niedorzeczne! Bardziej sensownym z punktu widzenia skali ale równie niepotrzebnym, wydaje się rozróżnienie indywidualnych drzew między sobą. Wtedy zamiast mówić “To jest dąb”, powiedzielibyśmy np. “To jest Przeniosław”. Jedno z drzew w Polsce jest na tyle stare, że rzeczywiście wyróżniliśmy je spośród innych - dąb Bartek. Dzięki temu porozumiewając się, możemy wytworzyć w wyobraźni naszego rozmówcy obraz najstarszego dębu.
Istotność, którą nadaliśmy właśnie temu drzewu spośród innych, jest trafnym przykładem na to, jak niedorzeczna potrafi być ludzka myśl. Wartość tego drzewa na tle innych to tylko obraz w naszej głowie. Patrząc na nie, patrzymy na obraz. Nie ma ono większej przyrodzonej wartości od innych dębów. Świadomość jego wieku jest abstrakcyjną wartością na skali czasu, której musimy zostać nauczeni. Innymi słowy, ktoś (społeczeństwo) musi nam powiedzieć “Ten dąb jest ważny, ważniejszy od innych dębów”. Ale wróćmy do podziałów.
Użyteczność jest czynnikiem, dla którego ograniczyliśmy się do klasyfikowania (nazywania), drzew nie w skali ich gałęzi, nie indywidualnych jednostek (jak widać z drobnymi wyjątkami), a w skali gatunku do którego należą. Czemu? Ponieważ takie rozróżnienie jest sensowne z punktu widzenia komunikacji międzyludzkiej; przynajmniej w większości sytuacji. Wystarczy, kiedy podczas wycieczki rowerowej powiem - “Popatrz jaka rozłożysta sosna!”, żeby zwrócić czyjąś uwagę w tym konkretnym kierunku i żeby ta osoba, używając swojej wiedzy bazującej na poprzednich doświadczeniach, była w stanie zrozumieć co próbuję jej pokazać.
Kiedy mówię o tym, że byłem ostatnio w Brazylii czy też o marce samochodu, w obu przypadkach służy to temu, żeby wskazać mojemu rozmówcy mówiącemu tym samym językiem, o jakich obiektach mówię. Lecz jeśli wskazuję aby być precyzyjnym i rozróżniam pomiędzy nimi to tworzę podział. Jeżeli jedno jest inne od drugiego to oba elementy nie stanowią już całości.

Innymi słowy, granice językowe (myślowe) są złudne w swojej naturze. Nie są trwałe, przyrodzone i są kwestią subiektywną. Podział który tworzą nie jest rzeczywisty - pełni jedynie funkcję użytkową. W efekcie całość dzieli się na precyzyjne fragmenty, które są od siebie różne, często przeciwne.

Z pewnością te praktyczne podziały są niezbędne do naszego funkcjonowania, jednak zastanówmy się wspólnie, do czego prowadzą?
Moja lewa ręka jest słabsza od mojej prawej ręki. W porównaniu obu rąk jedna z nich będzie musiała, jeśli przypiszemy im jakieś atrybuty, np. siła, zwinność, posiadanie tatuaży, ilość blizn, itd. mieć mniej danego atrybutu. Jednak ten atrybut nie decyduje o przyrodzonej wartości odseparowanej części, a jedynie o miejscu w jakim znalazła się na danej skali.
Jeden z elementów musi wypaść gorzej w tym porównaniu. Czy to, że moja prawa ręka posiada mniej pieprzyków to znaczy, że jest gorsza od drugiej? Będzie musiała być, jeśli wprowadzimy skalę według której ilość pieprzyków to coś wartościowego i zaczniemy mierzyć.
Na jakiej podstawie mierzymy? Co leży u podstaw mierzenia? Czy bardzo się pomylę jeśli zasugeruję, że najczęściej jest to kwestia przydatności dla? Dla człowieka, dla społeczeństwa, itd.? Narzędzia są przydatne, ale stają się całkowicie bezwartościowe jeśli przestaną pełnić swoją funkcję. Czy człowiek może być mierzony na skali przydatności? Porównywany?
Przykład: dzisiejszy dzień jest dla mnie brzydszy w porównaniu do wczorajszego, jestem niezadowolony z pogody. Wprowadziłem skalę ciepła (im cieplej tym lepiej) i nasłonecznienia (im słoneczniej tym lepiej) i rozgraniczyłem wtorek od środy.

Podsumowując, podobnie jak granice nie są przyrodzone tak samo skala pomiaru przydatności, którą wprowadzamy nie decyduje o ostatecznej, meta-wartości obiektu. Obiekt który wypadł źle na jednej z subiektywnych skal, mógłby dominować na innej. Obie etykiety są sztuczne ale zarazem użyteczne.

Zastanówmy się teraz, co dalej dzieje się kiedy myśl tworzy (rozgraniczna, rozróżnia) dwa obiekty, które następnie mierzy i na tej podstawie ocenia. Jeśli te obiekty mają swoją świadomość i uwierzą, że są od siebie różne i również zaczną mierzyć się na danej skali, pojawi się konkurencja.
Konkurencja czyli jedno vs drugie. Siłą rzeczy taka dychotomia musi prowadzić do walki - czy to subtelnej, np. do ciętej wymiany słów między ludźmi czy też do walki jednej marki z innymi markami (do lansowania swojego produktu na rynku i częstokroć do wykorzystywania konsumentów poprzez manipulację), czy w końcu do pełnej przelewu krwi wojny między państwami, w której biorą udział jednostki wierzące w propagandę - w to, że są różne (lepsze, mające rację) od ludzi po drugiej stronie. Być może naturalnym odruchem jest powiedzieć: “Tak po prostu jest, taka jest natura rzeczy”. Ja jednak proponuję odłożyć na chwilę na bok swoje przekonania i zakwestionować obecne poglądy. Zakwestionować (czyli rozważać nie obierając żadnej ze stron), również to co mówię. Zawsze łatwiej jest odrzucić wszystko, przyjąć postawę obronną. Pytanie brzmi tylko czego bronimy?
Wróćmy jednak do kwestii drzew. Załóżmy teoretyczną sytuację w której znikają bariery. W której cała ludzkość stanowi jedno drzewo. Wyobraź sobie, że zamiast kwestionować to o czym piszę, czytając to, na chwilę odrzucasz swoją wiarę w podziały. Nie ma partii politycznych, różnych religii w tym i twojej (również ateizmu), państw, fanów heavy metalu i disco polo, intelektualistów i dresów, czarnych i białych, dobrych i złych, wegan i mięsożerców, sportowców i nerdów, introwertyków i ekstrawertyków, itd.
Bo czy te podziały są użytkowe? Do czego służą? Czy zawsze są naturalne tak jak naturalne jest rozróżnić zająca od jaskółki?

DOSTOSOWANIE

Co tak właściwie jest fundamentem społeczeństwa? Jeśli założymy, że zebraliśmy się razem po to by przetrwać, to naszym motorem jest właśnie chęć przetrwania czyli obrony przed środowiskiem; drapieżnikami. Zebraliśmy się razem po to, by być silniejszymi. Co więc kieruje naszymi działaniami? Przetrwać. Albo zapewnić przetrwanie swoim bliskim.
Na codzień człowiek o tym zapomina. Zaplątuje się w swoje sprawy negując fakt, że te sprawy to jego walka o przetrwanie. Tylko po co tak dzielnie walczymy, skoro nie ważne co osiągamy, nigdy nie pozwalamy sobie na to żeby po prostu być? Nawet odpoczynek potrafi służyć temu żeby być bardziej efektywnym. Nic co kiedykolwiek osiągniesz nie da ci czegoś więcej ponad to co już masz, czyli życia. Da ci co najwyżej bezpieczniejszą (ale nigdy ostatecznie bezpieczną, gwarantującą całkowity spokój!) pozycję. Wciąż masz to o co walczysz. Żyjesz. Na końcu drogi, kiedy już osiągniesz wymarzony sukces, kupisz sobie wymarzony dom, wyjedziesz na wymarzone wakacje, wtedy znajdziesz spełnienie. Tak?
A co jeśli nie? Co jeśli okaże się, że nic nie wygrałeś. Bo nie będziesz mieć nic ponad życie. Wtedy najpewniej znajdziesz sobie kolejny cel, znowu obiecujący spełnienie. Byle do piątku, byle do świąt, byle do wakacji, byle do śmierci. I nigdy zinternalizowany autorytet nie pozwoli ci być z siebie zadowolonym, takim jakim jesteś, tu i teraz.

Żyjemy w ciągłej walce, podczas gdy środowisko przed którym kolektywnie broniliśmy się wcześniej, już nam nie zagraża. Naszym prawdziwym zagrożeniem w tym momencie jesteśmy my sami, a dokładniej granice które stworzyliśmy - myśl o podziałach. To one rodzą strach i wynikłą z niego agresję. To te granice każą nam walczyć ze sobą.
Napędzają maszynę strachu, maszynę wedle której nigdy nie jesteśmy dość dobrzy, zawsze jest ktoś stojący od nas wyżej na dowolnej ze skal. Te skale również są tworzone ze strachu. Korporacje tworzą nowe trendy wedle których możemy porównywać się z innymi, ponieważ chcą abyśmy kupowali ich produkty - chcą przetrwać.
Sukces który jednostka próbuje osiągnąć, spełnienie duchowe (oświecenie), właściwie cokolwiek do czego dąży, fundamentalnie ma pomóc jej w społecznej strukturze uzyskać wyższą pozycję.
Ta wyższa pozycja jest jak wspięcie się na pagórek aby stamtąd odpierać ataki. Tworzymy narody, religie, rodziny, organizacje, firmy, grupy, kółka, sekty, gangi, klasy do których przynależymy. Musimy przynależeć do jakiejś grupy, bo jesteśmy otoczeni innymi grupami. W świecie pełnym podziałów jedynym bezpiecznym rozwiązaniem jest stać się częścią którejś z grup i zacząć walczyć. Być może bardzo subtelnie, ale już sama wiara w podział rodzi konflikt i walkę.
Czemu chcesz mieć najnowszy, najdroższy samochód? Czemu chcesz ładnie wyglądać? Czy uznasz to za wariactwo jeśli powiem, że to również ze strachu? Z chęci dominacji w grupie z której zostałeś wyodrębniony jako jednostka, na skutek świadomości istnienia skali normatywnego zachowania? Albo ze strachu przed odrzuceniem czy ostracyzmem.
Co się stanie jeśli twoje zachowanie zacznie odbiegać od normy? Wyobraź sobie sytuację, kiedy w sklepie pełnym ludzi zaczynasz wydawać z siebie głośne, nieskoordynowane, wysokie dźwięki. Sama myśl o tym potrafi wywołać dyskomfort, nie?

Zostaliśmy nauczeni aby bezpiecznie się nie wychylać. Zachowując się inaczej, zagrażasz sobie. Zachowując się jak inni, bronisz się przed odrzuceniem. Dominując jako osoba z pieniędzmi, pozycją, statusem i dużym domem z fortyfikacją obronną masz siłę. Siłę aby się bronić lub atakować. A siła pociąga słabych, chcących schronić się w jej cieniu i przynależeć. Oddadzą siebie za tą przynależność.
Sęk w tym żeby uświadomić sobie, że nasze codzienne, schematyczne i przewidywalne zachowanie, którego zostaliśmy nauczeni u swoich podstaw ma strach.
Co gdyby wszyscy ludzie na świecie przestali bać się siebie nawzajem? Czy walczyliby ze sobą? Czemu się siebie boimy? Czujemy się różni i oddzieleni. Samotni i słabi. Strach rodzi agresję. Oba pojęcia - strach i agresja są różne, ale emocja jest ta sama. Spróbuj to w sobie zobaczyć.
Myślę, że warto zastanowić się nad motorem swoich zachowań. Lekiem na wszelkie zło nie są zewnętrzne autorytety mówiące o tym jak stać się dobrym, tylko prawda o tym kim się jest.
Bycie sobą to akt odwagi. Czemu? Bo żyjemy w społeczeństwie pełnym podziałów w którym niewiele osób kwestionuje swoje poglądy i zachowanie. Czy pochodzą z wewnątrz? Czy to autentyczny głos? Jak mamy zmierzać w dobrym kierunku, skoro usilnie powielamy to co było? Stałe, niezmienne w swojej naturze poglądy są opoką i dają poczucie trwałości, prawda? Są zupełnie jak dąb Bartek, z którego ludzka myśl uczyniła karykaturę życia, próbując oprzeć się jego naturalnym zmianom. A może czasem warto zostawić je za sobą i pozwolić umrzeć swoim starym wierzeniom?

Saturday, 8 July 2017

Tworzenie

Tworzenie czegokolwiek może powodować prokrastynację jeśli nie ma skupienia bezpośrednio na samym akcie tworzenia, a raczej na tym co będzie wynikiem takiego tworzenia.

Swobodna twórczość nie posiada cech przymusu, tak samo jak swobodne opowiadanie, kiedy jesteśmy mocno zainteresowani i zaangażowani w to o czym mówimy, nie powoduje wysiłku.

Jest to tak naprawdę luźny akt bycia, wykazywania jakimi emocjami w danej chwili jesteśmy, co nas zajmuje, kim jesteśmy tu i teraz w danej chwili, bez żadnych ograniczeń. Jest to zadanie przyjemne o tyle, O ILE nie skupiamy się na tym czy to co jest wynikiem swobodnego przepływu naszych procesów twórczych zostanie ocenione pozytywnie lub negatywnie, pozwoli nam stać się kimś lepszym w naszych oczach, czy też w oczach otoczenia.

W efekcie, istotne jest nie to przy użyciu jakich narzędzi tworzymy (o tyle o ile nie są one ograniczające) tylko kim jesteśmy lub też kim pozwalamy sobie być, czy też znowu na ile pozwalamy sobie na bycie sobą, tj. na całkowitą ekspresję naszych wewnętrznych stanów emocjonalnych, intelektualnych, duchowych, jakkolwiek tego nie nazwać.

Po drugiej zaś stronie stoi zawsze odbiorca, który jest w pełni odpowiedzialny za to jak odbierze przekaz i jak go zinterpretuje, co wynika z jego mapy rzeczywistości i tego co dane obrazy, słowa czy dźwięki oznaczają dla niego.

Należy pamiętać, że język w swojej naturze jest niedoskonały i ograniczający, co oznacza, że może zostać opacznie zrozumiany lub ze względu na naturę swoich ograniczeń nie przekaże w pełni zamysłu autora.

Thursday, 22 December 2016

Check this guy out!

His name is Zeddartha Anada, his videos are dope and informative. You can learn a bunch of new techniques and how to be more creative (in painting).

He's just starting out so make sure to subscribe and never miss his new episodes!

Here's a link to his YouTube channel.

Wednesday, 14 December 2016

Artistic block?

Do you know that feeling of block when you try to paint something?

I think every artist at some point in his artistic endeavour had this problem. You feel like painting something, but then "BAM!"- you come across a block.
You start wondering "Maybe this isn't the best idea" or "I think it will not look good when I finish it". These kinds of thoughts may occur because you saw some amazing art on Artstation, Behance, ConceptArt.org, etc. There are plenty of great artists out there and looking at their work may be inspiring but also daunting if you are just starting out your adventure with digital painting.

When too much inspiration overloads and becomes copying instead of creating, you rid yourself of your most valuable characteristic as a creator - your own perspective.

Let's make something clear.
Yes, it's good to have role models and  to look up to artists that inspire you. But it is not ok to try to become exactly like them.


WHAT'S THE SOLUTION?

If you love a particular artist go ahead, study their style. It is probably one of the fastest means for getting from point A to point B in terms of acquiring a particular skill or a technique. Take the time, think about what their thinking process was. Why did they do things, the way they did them?

And don't limit yourself to the Old Masters only. I know, it's been said that you should only study the artists that stood the test of time, and sure these guys are your no.1 pick. But if some more modern alive people inspire you, why limit youself?
Whatever you find attractive in other people's work, you can learn too and add it to your skill set.



BUT DO IT SEPARATELY FROM CREATING YOUR OWN STUFF

Decide "Right now, I'm stuying another artist's techinque". This way you will acquire a technique but you will avoid the constant comparing between what should be your authentic expression, with somebody else's art. That's the real killer, this you should avoid first and foremost.
The outcome of such practice may be lowering your artistic-self esteem. You don't need that.

You want to be optimistic, ready to learn and to express yourself! And whatever you feel like expressing, express it!

I want to see what you have to say.
Because if you are a creative mind, you are here to say something. Dig deeper and you will find that urge. Let that voice be your unique perspective, not a copy of a thousand voices.


When you study other artists, you are not only studying their technique. You get inside their minds, their emotions, their view of the world.
That's why it's so dangerous not to pay attention to what you have in your own mind. You become a copy of other people's expression if you don't know who you are.

So, yeah I understand there are certain requirements if you e.g. want to become a concept artist. Certain realism has to be present. What I'm saying here is this - get inspired, improve your skills but remember not to lose your authentic self.


Tuesday, 11 October 2016

Instead of making a brush I made some patterns

I love making patterns. The one on the bottom right is completely parallel to the border





Monday, 29 August 2016

Bump!

If you haven't already, check out 911 Operator, a project I've had a chance to work on

https://www.facebook.com/911OperatorGame

It's a real deal.

Friday, 26 August 2016

Thumbnails

I've come across a great artist Marco Bucci who is an illustrator working on the biggest projects out there. He created a couple of video tutorials (link) and they are full of information and useful tips. A couple of things Marco said hit the spot perfectly and it was what I needed - it sorted out my thoughts about the painting process. I've been struggling with getting the steps leading to creating an immersive illustration right, for a while now.


One of the things he reminded me of was to start with a very small sized thumbnail (what I would do until now was to create a large b&w comp). He said that it's not the composition itself, but more of a feeling /idea that you want to get right at the very beggining. You create a small finished painting first.


Why do I think it's so effective? Because when you paint on such a small scale, you cannot focus on the details, which are only a distraction. What is truly important, is to show emotion and idea conveyed by composition and color.



So here is a couple of thumbnails.